Byłam zadowolona z tego. Teraz naprawdę czułam, że mam te 20 lat.
. . .
- Luna, słyszysz to? - zapytałam.
- Tak, czyżby Iruka onii-chan? - odparła.
- Całkiem możliwe, idziemy to sprawdzić? - odpowiedziałam.
- Jasne, co mamy do stracenia? - rzekła Luna. - Chodźmy tam!
Ruszyłyśmy w kierunku pokazanym przez Lunę. Było to niedaleko kamiennych twarzy Hokage. Stanęłyśmy za drzewami i lekko wyjrzałyśmy. To rzeczywiście był Iruka. Prowadził teraz lekcję historii i geografii. Wsłuchałyśmy się z Luną o czym opowiada.
- ...I właśnie dlatego są tu te twarze. Teraz porozmawiamy o wioskach. Czy ktoś może jakieś zna?
Zgłosiła się jakaś mała dziewczynka.
- Yui?
- Wioska Liścia!
- Tak, tą wioskę powinien znać każdy z was - zaśmiał się Iruka, a cała klasa razem z nim. Yui się zarumieniła i usiadła. - Czy ktoś zna jeszcze jakąś wioskę?
- Wioska Piasku! - wykrzyknął jakiś chłopiec.
- Bardzo ładnie.
Wymienili jeszcze parę wiosek.
- Istnieją jeszcze dwie znamienite wioski - rzekł Iruka. - Nikt ich nie zna?
Rozejrzał się, ale nikt nic nie powiedział. Zapadła głucha cisza.
- Skoro nikt nie wie, to powiem. Jest to Wioska Ognia i Burzy.
- Jesteś tego pewien, Iruka-chan? - zapytałam. Opierałam się z Luną nogą o drzewa z założonymi rękoma. Ona stała po lewej, a ja po prawej.
- Słucham? - zapytał zdziwiony i zaczął wyciągać kunaia.
- Chcemy powiedzieć, że te wioski już nie istnieją - odparła Luna. Nasze ochraniacze były już schowane, a na ich miejscu widniały te z Wioski Liścia.
- Kim jesteście? - zapytał zdezorientowany, widząc ochraniacze. Najprawdopodobniej nas nie poznał, co w ogóle nie wydawało się dziwne. Spojrzałam na Lunę, a ona na mnie.
- Jestem Ayako Kamihoshi - przedstawiłam się. Nie mogłam powiedzieć swojego prawdziwego nazwiska. Nie chciałam się jeszcze ujawniać. Luna najwyraźniej zrozumiała o co chodzi.
- A ja jestem Tsuki Moerunare.
- Aha, a z k-... - zaczął, ale urwał, gdyż Luna powaliła go na ziemie wciskając mu cycki prosto w twarz. Zaczął krzyczeć.
- Lu-...Tsuki! Zostaw go, bo wykrwawi się na śmierć!
- Ale tak dawno go nie widziałam! Muszę się przywitać! - odpowiedziała z uśmiechem i szczenięcymi oczami.
- Wystarczyło by się przytulić! Zejdź z niego, bo nie dość, że się wykrwawi, to jeszcze się udusi!
- Ehhh... No dobra... - powiedziała smutna wstając. Zrobiłam tylko facepalm i się odwróciłam.
- Czasem, to ja cię w ogóle nie ogarniam... - rzekłam.
- A ja ciebie - odrzekła z uśmiechem.

- Powinnyśmy już iść - powiedziałam spoglądając na Lunę. Miałyśmy się zobaczyć z braćmi Luny, a za ten czas już powinni znaleźć jakiś hotel. Kątem oka spostrzegłam małego blondyna siedzącego placami do czarnowłosego.
~* Naruto Uzumaiki... - pomyślałam. - ...Sasuke Uchiha... Niedługo się zacznie. Musimy coś zrobić.*~
Zaczęłam już iść.
- Ja Ne! - machnęłam ręką.
- Chotto matte! - krzyknęła za mną Luna i zaczęła biec. Obróciła się z powrotem do leżącego Iruki i dzieci. - Sayonara! Niedługo się znowu spotkamy!
Podbiegła do mnie.
- Co tak ci się śpieszy? - zapytała z oburzeniem w głosie.
- Nie mamy teraz czasu na zabawę. Poza tym miałyśmy się spotkać z Lukiem i Guyem, pamiętasz? Mam nadzieję, że udało im się znaleźć jakiś hotel. Tamta walka była doprawdy męcząca.
- Racja w sumie, ale Iruka jest taki kawaii!
- Wiem, wiem - zaśmiałam się. - Ale już nie taki jak kiedyś, co?
- Yn. Wygląda na to, że nas nie poznał. Ciekawe jak będzie z innymi?
- Nie wiem, ale mam wielką ochotę na ramen - powiedziałam, bo akurat przechodziłyśmy koło knajpki. - Zatrzymajmy się na chwilę.
- Dobrze! Też jestem głodna.
Zamówiłyśmy ramen i zapłaciłyśmy. Było naprawdę dobre. Nagle ktoś mnie dotknął w plecy, a ja odruchowo wyciągnęłam kunaia i wbiłam tej osobie prosto w brzuch.
- Ite te te... - powiedział. - Tak to się teraz traktuje przyjaciół?
- Luke? Jesteś głupi czy co? Nie wiesz, że mnie się nie tyka od tyłu z zaskoczenia?
- Gomen, zapomniałem.
- Eh, nieważne, siadajcie.
Usiedli obok nas i także zamówili ramen.
- I co? Znaleźliście coś? - zapytała Luna.
- Tak, na pewno się wam spodoba! - rzekł Guy. - To piękny, drewniany domek na łące koło lasu, niedaleko wioski. Cały dla nas!
- To super! - uśmiechnęłam się, bo była to świetna propozycja. - Ile kosztował?
Bracia spojrzeli po sobie.
- 30 000 - wyplułam to, co akurat miałam w budzi, zresztą tak samo Luna.
- Ile?! - zapytałyśmy jednocześnie.
- Ale nie bójcie się nic! Widzicie, ten dom jest nasz i tylko nasz! Kupiliśmy go.
- Matko, już myślałam, że za tyle go wynajęliście... - złapałam się za serce. Skończyliśmy jeść i poszliśmy obejrzeć nasz nowy dom.

